Essence Peel Off - Recenzja cz. 1

Chciałam Wam napisać coś o produkcie Essence Peel Off.





Pierwszy dzień przebiegł nam stosunkowo pomyślnie, oprócz tego, że wydawało mi się, iż lakier był już kompletnie suchy to niestety ale moja pościel została odbita na dwóch palcach (śpię w czasie dnia, to tak na marginesie). Przykre to.


Produkt w miare szybko wysycha, widać w oczach jak robi się przezroczysty, ale producent zaleca trzymanie go przynajmniej 10 minut a następnie pomalować swoim ulubionym lakierem. 
W warstwa wydaję się na początku dosyć gruba i gumowa, ale w miare wysychania zmniejsza się jej grubość oraz paznokcie zaczynają nam pięknie błyszczeć - co bardzo mi się podoba :). Gumowe są nadal.





Nie pachnie lakierem do paznokci tylko jakby klejem do drewna.



Ja robiłam jeszcze jakby taką zakładkę na paznokciu, w moim odczuciu to lepiej niż zakonczyć na wolnym brzegu.

Po bazie  bardzo przyjemnie się maluje, ale jak wspominałam wcześniej mój egzemplarz Essence Iced Latte bąbelkuje więc mam bąbelki -.-' .
Po pomalowaniu:



Zdjęcie zrobiłam wczoraj w nocy po wymyciu naczyń, po wymyciu podłogi i wykąpaniu psa. Cały czas stukam w klawiature więc to też proszę mieć na uwadze. 




Oraz dzisiaj rano - mam wrażenie, że wieksze spustoszenie robi się w czasie spania, niż w czasie wykonywania jakiś obowiązków.

 Z lampą ponieważ lepiej widać otarcia itp.
Musicie mi wierzyć na słowo, że to dzisiaj rano.





Podsumowanie części 1.
Póki co jestem zadowolona, za pierwszym razem (bez wspomnianej wyżej 'zakładki') było dużo gorzej. Są tylko delikatnie starte i na dwóch paznokciach odbita pościel, więc uważam to za sukces :)!


Jutro część 2 oraz ściąganie lakieru bez użycia zmywacza. YAY!