Cześć Wam :)
Ja nadal chora, dodatkowo chyba sobie jeszcze dołożyłam w weekend. Nie mogłam opuścić ślubu swojej kochanej kuzynki. Opowiem Wam po krótce jak wyglądał ten piękny dzień. Pogoda dopisywała od samego rana. Niestety był maraton i korki niemiłosierne, ale udało się nam dostać do Dworku Białoprądnickiego na czas. Sam ślub był dwujęzyczny (włosko-polski) i był niesamowicie bajeczny. Następnie melexami (pozdrawiam Pana, który opowiadał Nam o Krakowie) dojechaliśmy do Hotelu Starego na piękny taras widokowy, gdzie widać było Kościół Mariacki. Poczestowano Nas pysznym sernikiem.
Następnie była około 2 godzinna wycieczka po Krakowie i Kazimierzu. Wylądowaliśmy w gruncie rzeczy w Rubinstein Residence na pysznym obiedzie. Mowa Państwa Młodych była ujmująca, wzruszająca i piękna. Bardzo miło było poznać przyjaciół i rodzinę Pana Młodego.
O godzinie 23 wylądowałam w swoich łóżeczku a całą niedzielę leczyłam swoje gardło.
A dzisiaj jestem już tutaj z Wami i mam dla Was piękny lakier.
Golden Rose zachwyca mnie swoim podejściem do pigmentacji lakierów. Jedna warstwa w zupełności by wystarczyła, ale dałam drugą, a co :) Za to nie położyłam na niego żadnego TOP COATU, ponieważ podoba mi się wykończenie tego lakieru. Nie do końca jest to oczywisty błysk :)
Lakier to delikatny fiolet z srebrnymi glassflecked :) (dzięki za post Basics - Spookynails <3)
Czy musimy koniecznie nosić bordo, burgundy w okresie jesiennym? Wydaje mi się, że mamy tutaj ciekawą alternatywę :)