LEMAX...
chyba przez to, że tak głośno o nich na blogach cieszyłam się jak dziecko jak zauważyłam go w chińczyku w Skawinie.
no i radość prysła jak przyszło mi zmyć bardzo fajnej jakości fiolet Amy's i pomalować tym..
totalnie niemiłe zaskoczenie..
Po trzech warstwach zmyłam to w cholerę i dałam dwie warstwy białego i na to trzy oto tego koloru.
Co do koloru nie mam się czego czepiać bo jest przepiękny, biel złamana fioletem.
Nie mam takiego w swoim zbiorze, więc ucieszona z koloru jestem.
Szkoda tylko, ze jak zabraknie mi białego lakieru to dostane szewskiej pasji malując nim paznokcie
więc drogą dedukcji po prostu go nie użyję i będzie leżał samotnie w pudełku..
Na szczęście nie bąbelkuje...
Jest to krem bez żadnych dodatków :)