Znów świecę w ciemności :)












Dzisiaj znów dużo zdjęć lakieru :)
Tym razem to świecący przyjemniaczek od Born Pretty Store :)








Zacznę od tego, że to wielki psotnik :)
W rzeczywistości ma więcej zielonych tonów niż na zdjęciach :) wygląda prawie jak na tych dwóch powyżej. Nagimnastykowałam się niesamowicie aby go sfotografować. 

Jak na lakier świecący w ciemności to uważam, że jest świetnie napigmentowany (porównując oczywiscie do lakierów Ferity) :)
Wystarczyły mi dwie warstwy aby pokryć końcówki, przy drugiej warstwie miałam wrazenie, że jest troche gęsty. Niestety nie sprawdzałam jego czasu wysychania tylko położyłam wysuszacz Sally Hansen., mogę natomiast napisać, że wysycha na 'satynę'.
Pędzelek jest malutki, przez co przy aktualnie moich długich paznokciach trochę się namachałam aby pokryć płytkę, ale jak widać udało się :)
Naświetlałam go tylko chwilkę i rzeczywiście fajnie świeci. Mam wrażenie że świeci w formie takich mikro kropeczek - bardzo fajnie to wygląda :)
Buteleczka ma 7ml.
Zdjęcia robiłam w świetle białym, na słoneczku, w jasnej kuchni i w normalnym takim pokojowym. Zmienia kolor tylko delikatnie w tych roznych oswietleniach :)
(co nie zmienia faktu, że telefon zjada zielone tony)
aaa.. i nie smierdzi tak jak ferity!!!
Jeju co sie stresowałam przed otwarciem go :)
a tutaj miła niespodzianka :)