Minął już szał na blogerską kolekcję, tak mi się przynajmniej wydaje, ale miałam ochotę na pastelowy niebieski i po niego właśnie sięgnęłam.
Mowa o...:
Wibo Gel Like - numer 7/ Blue Lake
Nie będę tutaj pisac o specyfikacji tego lakieru, bo tego jest pełno w internecie.
Chciałam napisać, że lakier mnie pozytywnie zaskoczył, ale nie tak, ze kupiłabym go ponownie.
Jest na pewno lepszy pod względem krycia niż Zielona Fantazja
Tutaj jak dla mnie wystarczyły dwie warstwy - przy pierwszej delikatnie smużyło, ale druga ładnie wszystko wyrównała.
Kolor przepiękny niebieski pastelowy, zauroczył mnie w sobie odkąd zobaczyłam go w świetle dziennym (w Rossmannie mnie nie ruszał :D)
Delikatny połysk jest, aczkolwiek nie jest on jakoś nie wiadomo jak powalający na kolana, ale to może dobrze, bo przez to lakier ma swój urok, a chcąc mieć połysk można sobie położyć top i po kłopocie.
Niestety już po pierwszej warstwie wyskoczyło parę bąbelków, przy drugiej trochę więcej, ale nie jest to jakoś bardzo rażące.
Bywały gorsze i lepsze lakiery.
Ten z tą formułą myślę, że znajduje się po środku.
Konsystencją nie jest jakąś tragedią, bo mi miło się nim malowało, nie przeszkadzało mi to, ze jest trochę gęstszy.
Wysychanie to inna bajka, sam jest dosyć długo plastyczny, ale na lakierowym rynku jest tyle przyspieszaczy, że to nie ma raczej znaczenia.
Z tego miejsca chciałam podziękować Gosi za ten kolor (mam nadzieję, że jakimś sposobem tutaj trafisz i to przeczytasz).
A wibo mimo wszystko zganić za tak zepsucie fajnych lakierów.